piątek, 1 czerwca 2012

20.

Kiedy podjechaliście pod hotel czekała na was zgraja dziennikarzy. Zagrodzili wam drogę więc nie mogliście zaparkować pod samym wejściem. Świetnie. Otworzyłaś drzwi samochodu i wysiadłaś. Od razu flesze zaczęły cię oślepiać, widziałaś jak Justin cię objął i pomagał wyprowadzić z tłumu.
Doszliście w końcu do wejścia i na całe szczęście ochroniarze nie pozwolili wejść natrętom do środka hotelu.
- Oni nigdy nie dadzą sobie spokoju.- odezwałaś się stawiając kroki na schodach.
- Niestety nie.- odezwał się zaraz za tobą idący Jus.
Otworzył drzwi do pokoju i wpuścił cię pierwszą do środka na co odpowiedziałaś mu skromnym uśmiechem. Nikogo nie było oprócz was samych. Przejrzałaś jednak dla pewności pokoje. Nikogo nie było.
Poszliście po sekundzie zastanowienia do swoich pokoi i zaczęliście się szykować na urodziny Jazzy.
Poszłaś do łazienki i wzięłaś prysznic, ubrałaś na siebie tylko bieliznę. ( O.o ).
Wysuszyłaś włosy i stałaś przed lustrem przez godzinę ( nie na serio ). Zrobiłaś sobie lekki makijaż i wyszłaś z łazienki.
Otworzyłaś swoją szafę w której nie miałaś za wiele do wyboru, nie chodziłaś często na zakupy, jak coś to tylko jak Justin miał taką potrzebę. Wyjęłaś pierwszą lepszą sukienkę jaka wpadła ci w oko.
Była to fioletowa sukienka do kolan, z przeźroczystymi ramiączkami i zdobiona była w kilka kolorowych kwiatów u dołu. '
Ubrałaś ją na siebie i stanęłaś dla pewności przed lustrem. Stwierdziłaś przez ten czas że jesteś brzydka, nie masz szans, że to przypadek że Justin wybrał ciebie od najlepszej, najpiękniejszej ( haha ) dziewczyny. Seleny. Tak.
Zdecydowana włożyłaś czarne baleriny i poszłaś jeszcze raz do łazienki żeby jednak spiąć swoje włosy do góry. Było dziś gorąco więc nie chciałaś się zapocić przez dodatkowe pomoce w tym.
Wyszłaś z pokoju i zobaczyłaś Justina jak zapinał koszulę. Widać było jego klatę. { XD }. przez co zrobiło ci się trochę gorąco.
Zobaczył że wyszłaś. Na początku normalnie popatrzył ale potem znów zwrócił ku tobie wzrok. Nie zapiął się do końca, pewnie ty mu przeszkodziłaś.
- Pięknie wyglądasz.- powiedział uśmiechając się uroczo.
Odpowiedziałaś mu tym samym dziękując. Podeszłaś do niego i złapałaś za guziki koszuli bez zastanowienia.
- Pomogę ci.- zaproponowałaś, a raczej stwierdziłaś.
Zapinałaś kolejne guziki, patrząc co chwile na jego oczy i to na zadziorny lekko uśmiech.
Kiedy skończyłaś odpięłaś mu niepewnie ten ostatni na górze guzik żeby wyglądał bardziej seksownie.
Justin złapał cię w tali i zaczął całować po policzku po czym zjechał na twoją szyję. Nie opierałaś się ale kiedy ujrzałaś godzinę. Musieliście wychodzić.
- Justin nie teraz.- złapałaś go za ręce które cię trzymały.
- Tylko 5 min.- mówił w twoją szyję którą dalej muskał swoimi ustami.
- Spóźnimy się.- powiedziałaś kiedy już się oderwał i patrzył ci w oczy.
Pocałował cię i złapał cię za rękę po czym oboje wyszliście.
Zeszliście na dół, zobaczyliście że paparazzi sobie odpuścili, nie widzieliście ani jednego. Chociaż i tak się stresowałaś że za chwilę miałby jakiś wyskoczyć ci przed oczy i błysnąć fleszem zadając tysiąc głupich pytań   z których połowa była nie prawdą.
Jus podbiegł przed ciebie kiedy dotarliście do auta i otworzył ci drzwi uśmiechając się i nalegając żebyś wsiadła.
Usiadłaś więc i zapięłaś się pasem. Kiedy chłopak dotarł w końcu na swoje miejsce ruszyliście.
Jechaliście kawałek ponieważ dom Ojca, Justina był trochę dalej, prawdę mówiąc po za Los Angeles.

* 4 godz. później *
Jazzy spodobał się prezent od WAS. cały czas się bawiła z miśkiem większym od niej. Czasami jej tata albo Jus musieli pomagać jej w przemieszczaniu się razem z zabawką.
Siedziałaś przy stoliku na dużym krześle popijając sok jabłkowy. Na urodziny Jazzy przyszło dużo dzieci, nie mogłaś doganiać ich wzrokiem, a zwłaszcza jednego dużego dzieciaka. Tak. Chodzi ci o Justina który latał jak szalony z miejsca na miejsce w fioletowej ( oczywiście ) koszuli. Którą pewnie zdążył przepocić.
W końcu dołączył do ciebie twój zdyszany książę i usiadł na przeciwko ciebie.
- Nie masz jeszcze dość.?.- zapytałaś śmiejąc się z zdyszanego Biebera.
- Nie.- zaprzeczył również się śmiejąc.
Byliście na urodzinach Jazzy aż do wieczora. Chciałaś już wcześniej jechać, i to nie ze względu że nie znałaś za bardzo taty Justina i nie wiedziałaś co gadać jak przysiadał się do ciebie. Byłaś zmęczona.
W końcu ruszyliście się z miejsca i pożegnaliście ze wszystkimi. Wyściskałaś Jazz. I poszliście do Auta.
Nie wiedziałaś czy jak jechaliście spałaś czy nie. Wszystko zniknęło ci z przed oczu.



________________________________________________________________________________
Mam nadzieję że podobał wam się ten rozdział :) 21 napiszę w Sobotę albo Niedzielę , nie mam już za bardzo weny więc moje następne rozdziały mogą by nudne z resztą jak ten. :) ~ Lexandraa.